Kiedy zaczęły się masakry, Harry znów poczuł, że świeżo zbudowany porządek rozsypuje się w pył - i zabiera ze sobą pierwsze namiastki szczęścia. Po wojnie zmieniło się wszystko, ale smak strachu pozostał taki sam. Wciąż podszyty czymś nieludzkim, bezlitośnie przeżerający każdy element życia. Tym razem jeszcze bardziej obezwładniający, bo wróg przemyka kątem oka, stale obecny i nieuchwytny, zacieśniając pętlę wokół gardła. Kiedy uczniowie wracają do Hogwartu, bezustannie towarzyszy mu wrażenie, że coś jest nie tak - zbyt zwyczajne, niewłaściwe. Świadectwo przeżytego cierpienia jest wszędzie; w zagubionym wzroku, słabych uśmiechach, milczeniu i w każdej nocy, kiedy nie może spać. Nikt nie wyszedł z piekła bez blizn. Niektóre wciąż nie zdążyły się zagoić. Być może nie powinni byli świętować. Być może piekło nigdy nie miało odejść.