Życie w świecie, w którym każdy jest tym, kim oczekuje się od niego, jest trudne. Zwłaszcza dla kogoś, kto nie ma dobrego pochodzenia, a w zamku, jako rycerz, utrzymuje się wyłącznie z coraz bardziej wątpliwej przyjaźni z obecnym królem, któremu niegdyś uratował życie. Kimś właśnie takim jest Oliver. Młody mężczyzna, a właściwie wciąż chłopak, wykonujący każde polecenie Edwarda - swojego władcy. Od niepamiętnych czasów nie przeciwstawił się rozkazowi, nie kwestionował decyzji monarchy... Nawet się nie uśmiechał. Dlaczego więc problemem jest dla niego los, który go spotyka, wraz z poznaniem Anebeta - władcy sąsiedniego królestwa? Dlaczego ktoś, kto jest wobec niego aż nadto szczery, zdaje mu się być jego największym wrogiem, a osobę, która go oszukuje od dziecka, postrzega jako najbliższego przyjaciela? Co jak co, ale obaj mężczyźni postrzegają go tak samo. Nie widzą w nim kogoś, równego sobie. Nie widzą w nim kogoś, kto mógłby choć pomyśleć inaczej, niż oni by sobie tego zażyczyli. Nie widzą w nim człowieka.
----
Hej! Tutaj autorka.
Część z Was być może kojarzy to opowiadanie. Było ono opublikowane przeze mnie, pod dokładnie tym samym tytułem, z podobną okładką, niecałe dwa lata temu (również na Wattpadzie). Trochę poprawiłam niektóre rozdziały, chociaż znacząco nie zmieniałam fabuły. Mam nadzieję, że spodoba się Wam to opowiadanie, tak, jak niektórym z Was wtedy i jeszcze bardziej.
Serdecznie pozdrawiam i życzę miłego dnia/ miłej nocy.