"-Szukamy...- zawahał się i na moment przerwał, trzymając mnie w niepewności- Kokietki... Wbrew pozorom, to bardzo szlachetne zajęcie. -Nie- wypaliłam rozgoryczona- Nie ma mowy! Nie mów mi nic o szlachetności! Nie mogę walczyć, tylko dlatego, że jestem kobietą? Ja też potrafię trzymać pistolet w dłoni, a strzelać się nauczę... -Rozumiem, Cecylio- przerwał mi Alek- Ale twoje serce... - Moje serce ma się świetnie- krzyknęłam oburzona tym, że chłopak śmiał wypominać mi w takim momencie moją chorobę. Skarciłam go wzrokiem i wzięłam głęboki wdech - Cecylio posłuchaj mnie do cholery- powiedział, a raczej krzyknął wzburzony- to jest bardzo niebezpieczne! -W takim razie powiedź mi, proszę-podniosłam głos- Czy teraz jest coś, co jest bezpieczne? Jest wojna, Alek! My strzelamy i oni strzelają do nas..."