Łatwo jest zgubić się w Dongguan. W plątaninie ulic, w krzykach ludzi, w nieustannym zgiełku, w promieniach słońca, które z trudem docierają do ziemi, rozpraszane po drodze przez szklane fasady wieżowców. Jeszcze łatwiej zgubić coś - klucze, telefon albo kanapkę z tuńczykiem. Ale nawet wtedy nie jest najgorzej, skoro możesz zdać sobie sprawę z tego, że nie wiesz, gdzie jesteś, nie masz pieniędzy, komórki albo drugiego śniadania. Wystarczy zakląć pod nosem i żyć dalej. Znacznie bardziej niepokojący jest fakt, że w Dongguan można zgubić coś jeszcze - i tym razem nawet się nie zorientujesz. Pójdziesz dalej, przekonany, że to zupełnie normalne - ten brak czasu, brak sił, brak łez. W plątaninie ulic, w nieustannym zgiełku i w promieniach słońca - w Dongguan tak łatwo jest zgubić siebie. I nawet nie zauważysz.
Może zapodziejesz gdzieś swoje imię - zmęczony tym, jak obcokrajowcy kaleczą "Kěxìn", dla wygody zaczniesz przedstawiać się "Kevin". I zapomnisz. A może zgubisz marzenie o wyjeździe do Wietnamu, gdzie czas płynie wolniej, zapętlisz się w kanciastych ulicach i pozwolisz, by Dongguan pochłonęło cię i przeżarło na wskroś. Będziesz krążyć, szukając nieuchwytnego, wokół ludzi takich samych jak ty, bez imion, bez marzeń, czasem bez kluczy i portfeli, będziesz uciekać, nie wiedząc jeszcze, że to chińska pułapka. Im mocniej ciągniesz, tym bardziej się zaciska.
Ale może nagle przypomnisz sobie, że umiesz kochać. Nie w tym mieście, gdzie wszystko jest oblane słońcem, ale w innej rzeczywistości, w innym człowieku, w kimś, kto będzie idealny - bo takim go sobie stworzysz. Zbudujesz go, dasz mu umysł i uśmiech. I pokochasz tego człowieka, choć nie będzie miał serca, a procesor. Nie szkodzi, nawet taki wyda ci się bardziej prawdziwy, niż mógłbyś żądać. Zakochasz się w czymś, co jest tylko iluzją i zgubisz się, ale przecież... przecież to Dongguan. Nikt nie zauważy.
Baby, I Loved You First [zakończony romans hokejowy]
42 parts Complete
42 parts
Complete
Gdyby Eris mogła zmienić jedną rzecz w swoim życiu, z pewnością nigdy nie wyszłaby za Jacoba.
Gdyby Charles mógł zmienić jedną rzecz w swoim życiu, z pewnością nie dopuściłby, żeby Eris wyszła za Jacoba.
Po ukończonych studiach życie Eris zmieniło się diametralnie. Nie dość, że trafiła do pracy, którą niekoniecznie lubi, to jeszcze stała się młodą rozwódką, która przestała wierzyć, że jeszcze kiedykolwiek znajdzie miłość. Zamiast skupić się na poszukiwaniach drugiej połówki, woli czytać romanse, które, jak twierdzi, wystarczająco mocno stymulują jej mózg i dostarczają wszelkich potrzebnych bodźców, by na co dzień mogła żyć bez mężczyzny.
Elena, Annie i Holly - najlepsze przyjaciółki Eris - za nic w świecie nie potrafią uwierzyć w (nie)miłosną teorię. Aby nie zmuszać Eris do poszukiwania romantycznego szczęścia, postanawiają zrobić wszystko, by miłość przyszła do niej sama. No, dobra, prawie sama. Bo jak się okazuje, prawdziwa miłość Eris ma na imię Charles i czeka na nią od drugiego roku studiów.
Charles miał prosty plan na życie - ukończyć studia, które usatysfakcjonują jego ojca, zostać gwiazdą hokeja i znaleźć perfekcyjną żonę, która będzie akceptować jego karierę. Jedno głupie zdarzenie na lodzie spowodowało jednak, że żadne z założeń nie zostało spełnione. Po kilku latach terapii, powolnej akceptacji i zamknięcia starych drzwi, w życiu Charlesa narodziła się szansa na wypełnienie ostatniego z celów.
Kiedy w progu drzwi mieszkania byłego hokeisty staje Simon - jego najlepszy przyjaciel - i ogłasza, że Eris wróciła do grona singielek, Charles już wie, że teraz musi zrobić tylko jedno: podbić jej serce.
"Baby, I loved you first" jest pierwszą częścią czterotomowej serii "Baby".
Hasztag na twitterze - BILYF_wattpad.
Okładki do całej serii wykonała @lolablahaj za co niesamowicie dziękuję!