"Mogłabym zacząć od tego, że nie powinnam myśleć o niej w taki sposób. Mogłabym udawać, że wcale nie patrzę na nią ciągle na przerwach, a gdy wracam ze szkoły wgapiam się w jej zdjęcia zrobione z ukrycia. Mogłabym też spokojnie podejść do niej, porozmawiać i nawiązać jakąkolwiek relację. Tylko po co? Koniec tej opowieści i tak kształtuje się niezmiennie w tragicznym akompaniamencie ironii." "W starożytnej Sparcie wyrzucano z gór niekompletne dzieci. Mój umysł zgubił jeden z większych kawałków moralności. Mnie też powinni wyrzucić. Pozwolić okolicznym nadmorskim mewą zjeść moje gnijące szczątki, zabawić okoliczne ziemie niesmakiem fetoru nieczucia. Zamknęłam oczy. Mogę wstać zmęczona teraz pozwolę sobie na ten sen." Sprawa wygląda tak historię mam zamiar poprowadzić w lekkim stylu z wątkiem yuri i nie. Nie chodzi mi o gejów na lodzie. Jeśli nie lubisz yuri nie czytaj, a może daj szanse i przekonaj się czy jest tak złe jak myślisz. Przepraszam, przepraszam bardzo. Nie wiem czemu wydawało mi się że będzie to coś lekkiego. Zdecydowanie nie jest. Ale cóż idzie mi z tym żyć tylko dalej.