- Trafiłeś na złą siostrę Black. Ja przed niczym się nie cofam - powiedziała zagryzając wargę i chowając różdżkę do kieszeni. 𝐋𝐈𝐋𝐘 𝐄𝐕𝐀𝐍𝐒 chciała wreszcie świętego spokoju, przeczytania książki bez towarzystwa Jamesa obok czy nawet zwykłego spaceru po Błoniach. Męczył ją również Severus, który wykorzystywał kilkusekundowe nieobecności Pottera. Lily miała dość chłopaków i ich durnych wygłupów. Gryfonka czuła się otoczona i zmęczona, czy nie można już w spokoju nauczyć się eliksirów na jutrzejsze zajęcia ze Slughornem? 𝐀𝐌𝐀𝐍𝐃𝐀 𝐄𝐕𝐀𝐍𝐒 nudziła się w bibliotece i nie widziała świata poza imprezowaniem. Zajęła miejsce Syriusza romansując z chłopakami. Wieczory nie były udane jeżeli brakowało ognistej. Spóźnienia na zajęcia, nie ten krawat? Proszę was, to tylko jedne z atrybutów tej o dziwo przydzielonej do Hufflepuff'u rozwydrzonej dziewczyny. Chyba można jednego dnia trzymać rękę Lucjusza, a drugiego obściskiwać się z Mulciberem po to by trzeciego dnia patrzeć jak Jasper pisze jej wypracowanie o wilkołakach. 𝐇𝐔𝐍𝐂𝐖𝐎𝐂𝐈 dalej byli sobą. Oprócz idiotycznych i bawiących tylko ich żartów, 𝐉𝐀𝐌𝐄𝐒 ciągle główkował nad nowym pomysłem poderwania 𝐋𝐈𝐋𝐘. 𝐏𝐄𝐓𝐄𝐑 odwiedzał regularnie Miodowe Królestwo. 𝐒𝐘𝐑𝐈𝐔𝐒𝐙 denerwował się na Amandę, która odebrała mu rolę naczelnego podrywacza i próbował z nią porozmawiać, lecz nigdzie jej nie widział, a na to wszystko patrzył 𝐑𝐄𝐌𝐔𝐒 kręcąc z załamaniem głową. Pewnego wieczoru podczas imprezy gryfonów z okazji wygranego meczu 𝐉𝐀𝐌𝐄𝐒 i 𝐒𝐘𝐑𝐈𝐔𝐒𝐙 wpadają na pomysł, jak zwabić tą drugą Evans w ich sidła.