O piegach na twarzy chłopaka leżącego wśród drażniących skórę traw i wrednego słońca (które ostatecznie pokonał czapkowy właściciel). Z nużącym utworem w tle oraz, dającym całkiem odwrotny skutek, pociągiem. O wędrówce całkiem ludzkiej trawy po twarzy całkiem ludzkiego człowieka i o pocałunkach, których nawet oni sami nie byli świadkami. O dotyku, który dla świata nie istniał. Nie widziały go trawy, nie widział nawet księżyc za chmurami schowany, więc i oni sami o nim nie wspominali.All Rights Reserved