Camelot negocjuje kilka bardzo korzystnych układów handlowych, uwzględniających współpracę nie tylko z królestwami Albionu, ale także z tymi dalszymi i bardziej egzotycznymi, z kontynentu. Kilka z nich położonych jest na dalekim południu. W krajach, gdzie słońce świeci przez cały rok, a dzieci nie wiedzą nawet, jak wygląda śnieg, rosną najprzeróżniejsze, najbardziej dziwne z owoców. Część z nich nie przypomina nic, co mieszkańcy Camelotu znają z własnych pól czy sadów. Zdarza się, że gdy zdobny w przepiękne stroje i z tkwiącym w atłasowym kapelusiku piórkiem wielmoża przyjeżdża na zamek, z wozu, którzy podąża jego śladem, spada kilka miniaturowych słońc czy kiście małych, zielonych jagód. Dzieci tylko na to czekają i po chwili owoców już nie ma, a w kilku domach pojawia się na chwilę ten dziwny, kwaskowaty przysmak, który nawet w samym sercu zimy pachnie latem. Najwięcej przywożą ze sobą pomarańczy. Problem w tym, że Artur nie znosi pomarańczy.All Rights Reserved
1 part