|𝔊𝔈𝔑𝔈𝔖ℑ𝔖| 𝓓𝓲𝓪𝓫𝓸𝓵𝓲𝓴 𝓛𝓸𝓿𝓮𝓻𝓼 𝓯𝓯
38 جزء
undefined أجزاء إكمال Zamarła ze zdziwienia. Jakaś postać trzymała za gardło jej oprawcę, tym samym przypierając go do ściany. Syczał, wyrywał się, próbował kopać. Osoba uderzyła go z całej siły w nogi i te trzasnęły jak zapałki. Nie był w stanie zawyć z bólu, przez ściśniętą krtań. Do uratowanej dotarło nagle, że jej wybawiciel był tej samej płci co ona. Choć tamta ubrana była w zbyt dużą bluzę, spodnie i wysokie buty. Zdradzały ją włosy- ciemne, opadające falami na ramionami, oraz postura.
Było ciemno. Ciemno, ale oczy wybawicielki zdawały się świecić. Były piękne, barwy zarazem miodu jak i bursztynu.
- Uciekaj - powiedziała, a jej głos był wyjątkowo śpiewny i zdawał się oddziaływać na umysł. Kobieta jak robot, któremu wciśnięto konkretny przycisk, zaczęła biec do domu. Nie obejrzała się za siebie ani razu.
Tymczasem jej ratowniczka nie zamierzała skończyć z oprawcą.
- Zabawimy się? - spytała, a potem rozdziawiła usta w szalonym uśmiechu, ukazując tamtemu kły niczym u wilka.
Mężczyzna chciał krzyczeć.
Ale nie mógł.
- Milczenie uznaję za zgodę - rzekła.