Minęły dwa lata, a Zemo wciąż rozpacza po śmierci żony i syna. Zastanawia się, czy życie bez nich ma jakikolwiek sens. Pewnego dnia rezygnuje z terapii i postanawia wybrać się na spacer, aby pomyśleć. Kiedy dociera do parku, widok szczęśliwych rodzin dobija go jeszcze bardziej. Baron stwierdza, że wyjście z domu nie było najlepszym pomysłem, lecz gdy na swej drodze napotyka wesołe rodzeństwo, które oferuje mu pomoc i pocieszenie, sprawy przybierają trochę inny obrót. Na koniec dnia Zemo dochodzi do wniosku, że dobre jedzenie i towarzystwo rzeczywiście potrafią zdziałać cuda.