Po omacku padam czerwień,
wzdycham widzę, co za jeleń,
ona ja nie mogę, co za przebieg,
sytuacja w mordę, taki nurt w jasno,
powiem rzeki skręt,
ja nie cudzołożę, ale jakby co, to ci dołożę,
zniknie z twarzy lęk.
synuś, mamusia ci nie mówiła,
jak się do mnie tu wyrażasz,
ja podchodzę, mówię lasko,
co mi trzepiesz, takie pod klubem tu rupiecie.
I tak jadę z wolna, ta szosa nie powiem jest mokra,
spustoszała od człeków ludu, rzecz,
my this key,
władam losem taki, ruletki to jest skręt,
genialna rozmowa, to nie happy end,
pilnuj mordy, laska mówi, to jest trend.
jak było mówione przez jedną osóbkę starszą,
w lombardzie: życie pod zastaw,
trza sprawić żeby mężowi,
szczęka z wrażenie opadła,
o to taka przypowiastka to cała.
i tak słyszę, z końca na drugi koniec,
w reklamie, że to bez granic jest początek,
żeby uszło mi na sucho, trzeba buły,
medytacja, związek, jakaś mi tabletka
to nie wniosek, ja pierdzielę lecę,
taki ze mnie, pośród tłumu kąsek.