-Udajesz, że to co miało miejsce wczorajszej nocy, nigdy się nie wydarzyło? Znaczyło to coś chociaż dla ciebie?!- uderzył pięścią o stół. -A miało znaczyć?- spojrzałam na niego marszcząc brwi, a on jedynie się zaśmiał gorzko i wyszedł z apartamentu głośno trzaskając przy tym drzwiami. Nie mogłam go wpuścić do swojego świata, które było przepełnione czernią. Nie mogłam go zatruć trucizną, którą byłam przepełniona, więc zrobiłam to co wychodziło mi najlepiej. Kłamałam. Nie rozumiałam kim dla siebie byliśmy w tym momencie. W naszym życiu byliśmy wszystkimi możliwymi osobami dla siebie. Byliśmy wrogami, przyjaciółmi, kochankami, a czasem obcymi dla siebie osobami. Nie wiedziałam kim jestem dla niego teraz, ale wiedziałam, że nie chce go tracić.