W świecie istnieje wiele wymiarów. Jeden będący "normalnym" światem, który znamy i w którym żyjemy, inny zawiera masę niebezpiecznych i żądnych (ludzkiej) krwi demonów, a w jeszcze innym... Wymiar, który znamy, jest całkowitym przeciwieństwem siebie. Osoby dobroduszne są tam chłodnymi draniami, osoby wręcz złe, są niewinne i urocze. I tak dalej, i tak dalej.
W tym właśnie wymiarze dzieje się akcja. Pacyfika Południowa wraz ze swoimi rodzicami-hipisami wybiera się do Wodogrzmotów Wielkich, by spędzić lato razem ze swoim kuzynem, Gideonem Gracefullem. I w trakcie gdy wszystko początkowo zapowiadało się na zwykłą wycieczkę do nowego miejsca, tak jak zawsze bywało w rodzinnych wyprawach, wraz z postawieniem swojej stopy na ziemi, na której urzędują przerażające bliźniaki-magicy i znalezieniem tajemniczego dziennika, Pacyfica i Gideon wpakowują się w niemałe kłopoty.
Stalowe tęczówki spotkały się z jej brązowymi, co na chwilę wstrzymało jej oddech, dosłownie jakby zapomniała jak się oddycha. Uczucie było dziwne, intensywne, ale na jej szczęście tylko chwilowe. Jego wzrok nie był wypełniony pogardą czy obrzydzeniem, wydawał się naprawdę neutralny i jednocześnie zmęczony. Kto z nich nie był zmęczony? Stał w towarzystwie swojej matki, która wydawała się bledsza i szczuplejsza niż zwykle. Widać było, że wojna ich również dotknęła z tej nieprzyjemnej strony.
****
Akcja dzieje się po wojnie. Wszyscy wracają na ostatni rok do Hogwartu. Postacie które zginęły w książce, pojawiają się jako żyjące, nie zginęły w czasie wojny.
To moje pierwsze Dramione, prośba o wyrozumiałość x