Pamiętam, jak usiadłam z babcią gdzieś z tyłu, kierował nami introwertyczny strach. Aż dziwne, ja i niechęć bycia w centrum? Ach, nieważne! Jan Witter swoim pięknym głosem, który pomimo faktu, iż miał wtedy jeszcze 12 lat, był melodyjnym, wyrafinowanym i niemalże lektorskim basem, tak silnie kontrastującym z całą jego sylwetką, rzucił ku mojej babci formalne powitanie. Schowana za nią patrzyłam, jak spoglądał w swój nowiutki, lśniący czernią notatnik. Mam ten obraz przed oczyma. Właśnie teraz. Jego oblicze. Oliwkową skórę niczym u jakiegoś włoskiego, temperamentnego mężczyzny. Kształtne brwi, z których drwili, kształtny orli nos, z którego, o ironio, drwili, kształtne usta, które, a jakże, bywały powodem drwin pod jego adresem. No i oczy. Cyrk na kółkach zdaniem jego durnych znajomych. Małe, nigdy nie patrzące prosto w jeden punkt, a co dopiero w dwa punkty stanowiące oczy cudze. Krzywe, ignoranckie, inteligentne, koloru piwnego. Włosy spadały na nie w sposób niedbały i nieuporządkowany. Zauważyłam, że ostatnio zaczął okiełznywać ten nieład i coraz częściej można go spotkać w estetycznie ułożonej fryzurze. Już nie tylko od święta. Po zakończonym spotkaniu Trzynastego Pokolenia wystrzelił ku wyjściu. Wzorowo poradził sobie z zamknięciem drzwi na tę niesforną klamkę, co innym członkom nigdy nie pozwalała ich należycie domknąć. Ten to dopiero miał talent do zamykania drzwi!...
Cóż, byłam i jestem naocznym świadkiem tego, jak zmieniał się i zmienia nadal, choć zachodzi to wolno i niezbyt spektakularnie.
Blair po doświadczeniu zdrady mężczyzny, którego kochała, nie może dość do siebie. Zdrady, która wydarzyła się w najgorszym możliwym momencie.
W akcie desperacji, jedzie do baru, jednak gdy chce wrócić do domu, staje się ofiarą ataku dwóch facetów, z opresji ratuje ją inny nieznany jej mężczyzna.
Mija rok. Blair wraca do rodzinnego miasta, aby rozpocząć drugi rok praktyki adwokackiej w kancelarii swojego ojca. Próbując odnaleźć równowagę między przeszłością a teraźniejszością, w windzie spotyka mężczyznę, który wydaje się jej znajomy. Jego ponure spojrzenie i krótkie "dzień dobry" budzą w niej niepokój, którego nie potrafi zignorować. Nie zdaje sobie sprawy, że to właśnie ten mężczyzna, jej wybawca z tamtej nocy, został nowym współpracownikiem w kancelarii jej ojca.