Komedia, parodia, odgrzewane stare kawały, postacie rysowane grubą kreską jak z komiksu. Pisane będzie nieregularnie. Nie łączy się fabularnie z innymi moimi opkami.
***
Hildegarda Banan z Malinowskich. Świrnięta matka, która nadała ci te imiona, będące źródłem połowy wszystkich kłopotów. Znająca wszystkie przesądy świata i gorliwie w nie wierząca. Na szyi zawsze kilkanaście talizmanów.
Janusz Banan. Nieobecny nigdy ojciec, cichy urzędnik biurowy, robiący nie wiadomo co, ciągle zatrzymywany w pracy po godzinach. Nudny fajtłapa bez charakteru.
Babka Julianna Kuciubińska de domo Kociubińska, primo voto Malinowska, secundo voto Kapuścińska, tertio voto Schubert, quarto voto Goldmann, quinto voto Zaharmann, sexto voto Banan. Matka ojca. Nazbyt pobożna staruszka spędzająca cały czas na spotkaniach Klubu Emeryta w pobliskiej parafii. Zapisała mnie na ministranta. Wypłaca pięć złotych za każdą mszę, w której uczestniczę.
Hanna Malinowska. Druga babka, matka matki. Mieszka w Nowym Jorku. Lubi boks. Odkąd zapisałem się do szkolnego klubu bokserskiego, przesyła co miesiąc pięćdziesiąt dolców stypendium.
No i ja. Uriel Orifiel Banan. Wyglądający jak dziewczyna, najmniejszy, najchudszy członek szkolnego klubu bokserskiego. Niech was to nie zwiedzie. Każda dziewczyna w klasie... da rady mi dokopać. I często to robią.
Poza Vanessą. Ona mnie chyba kocha...
tony: chcesz mi powiedzieć, że TEN loki siedzi w pokoju mojego syna???
bruce: no właśnie ci to napisałem
tony: ale co on u niego robi??
bruce: nie wiem
bruce: no przecież nie wparuje młodemu od tak do pokoju
tony: ty nie
tony: ALE JA TAK