Książka w trakcie poprawek, kolejne rozdziały będą, jak przebiję się przez wszystkie, lub większość błędów, jakie zrobiłam. Proszę o wyrozumiałość, bo każdy rozdział ma po 10k słów (mniej nie umiałam napisać) XD
Fragment rozdziału:
Nagle zza pleców zawiał nieprzyjemny, wywołujący dreszcze na całym ciele wiatr, który przyniósł wraz ze sobą nieprzyjemną, ciężką aurę. Na swych barkach czułem czyiś lodowaty oddech, który mroził moją szyję.
~ Armin...! ~ Znowu ten głos; dalej nieczłowieczy i tak przeraźliwy, że powodował ciarki na ciele. Tym razem słyszałem go tak głośno, jakby ktoś mówił mi do ucha. Zastygłem w bezruchu odwracając jedynie głowę w stronę jego źródła. Ujrzałem ogromny, czarny pysk szakala. Zawył on zwiędłym, ale donośnym tonem ukazując swe szaro-brunatne kły wielkości dłoni dorosłego człowieka. Parsknął śliną w moją stronę i wysunął swój krwawo-złoty, długi jęzor. W ułamku sekundy zeskoczyłem z powalonego przeciwnika; chwyciłem go za bluzę i pociągnąłem za sobą w stronę jego nieprzytomnego kompana. Uniknąłem tym samym okrutnej śmierci, którą mógł spowodować potwór.