Igrając ze śmiercią - Nie obcy hardkor

Witam wszystkich czytelników wattpad, którzy zdecydowali się tutaj zajrzeć.
W tej książcę chciałbym opisać Wam jedną z moich wypraw rowerowych, która miała miejsce pewnej marcowej nocy 2020 roku.
Ta historia kierowana jest do ludzi z mocnymi nerwami, więc jeśli ktoś ma słabe nerwy, niech lepiej nie czyta dla swojego dobra.
Nie będę tutaj stosował jakichś wyszukanych środków poetyckich, lecz pisał otwarcie i z grubej rury o tym, co wydarzyło się pewnej marcowej nocy 2020 roku. Historia oparta na faktach.
Będą również przytoczone autentyczne rozmowy pełne niecenzuralnego słownictwa, więc jest to naprawdę mocna opowieść. Padają ostre słowa i dosadne opisy każdego hardkorowego zdarzenia, które wtedy miało miejsce. Jeśli ktoś ma zamiar to czytać, musi mieć naprawdę twardą psychikę. Skoro już zdecydowaliście się przeczytać tę opowieść, to nadszedł czas na parę słów wstępu. Wszystko zaczęło się od wyjścia z kolegami na przejażdżkę rowerową. Nagle zastała nas ciemna noc... Byliśmy w środku lasu. Panowała ponura atmosfera pełna niepokoju, strachu i grozy. Była to jeszcze zima. Padał marznący deszcz ze śniegiem a widoczność była ograniczona przez gęstą mgłę. Jednak ja i moje ziomki, jakby niewzruszeni całą sytuacją, postanowiliśmy nie zawracać do domu i jechać dalej naprzód. Niestety, była to nierozsądna decyzja. A dlaczego? Co się później wydarzyło? Tego dowiecie się czytając tę właśnie lekturę.
Serdecznie zapraszam!