Coś co kiedyś połączyło nasze serca na zawsze wygasło, zostawiając bolesny ślad w naszej przeszłości. Nasze ścieżki się rozeszły, a uczucia poszły w zapomnienie, zastępując to pracą. Gdyby ktoś mi powiedział, że jeszcze kiedyś się spotkamy, wyśmiałbym go. A jednak. Los zadecydował, że nasze oczy spotkały się ponownie. Tym razem jednak wszystko było inne. Obaj prowadziliśmy życie z kompletnie innych bajek, które nie miały prawa mieć wspólnego wątku. Czas nie wyleczył naszych ran, lecz przyzwyczaił do bólu, który z czasem przestał być tak bardzo odczuwalny. Kiedyś oddałbym wszystko, by codziennie budzić się obok niego, lecz dzisiaj błagałem, by obudzić się z tego koszmaru. Plątałem się w czymś, z czym nigdy jeszcze nie miałem do czynienia. Obaj przybraliśmy maski, ukrywając się pod nimi i oddalając uczucia jak najdalej tylko się da. Rozdzielenie naszych światów było jedynym dla nas ratunkiem, by nie spaść nagle na ziemię z ogromnej wysokości. Jednak, coś chłonęło mnie od środka i pchało w jego ramiona nie pozwalając odetchnąć. Nasza bajka, pomimo tego, że była inna, znalazła wspólne podłoże, które było silniejsze niż wszystko do okoła. Gdy byliśmy razem, nie liczyło się nic innego, poza nami. Znałem dokładnie jej zakończenie. Aczkolwiek, to co na pozór zakazane, smakuje przecież najlepiej, prawda? •••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••• Fanfiction Erwina i Montanhy. Książka zawiera sporo scen erotycznych, wulgarny język, przemoc, ataki paniki, depresję, alkohol oraz narkotyki. Edycja: @fs_animri
9 parts