
Cecilie nigdy nie nazwałaby siebie tchórzem, lecz mimo to, gdy tylko życie dało jej okazję, uciekła bez słowa, układając sobie życie daleko od oslowskiego nieba. Jednak najpiękniejsze z rzeczy szybko się kończą, tak samo jej szczęście w Londynie, bo w końcu dopadł ją dzień, w którym musiała wrócić do domu i zacząć żyć relatywnie normalnym życiem. Jednak to, co tam pozostawiła, także wróciło do jej życia, burząc mury spokoju, a przynosząc bolesną falę wspomnień. Henrik cierpiał katusze, gdy Cecilie wyjechała, ba, myśląc o jej czynie krok po kroku rujnował sobie całe życie. Choć doskonale wiedział, gdzie ona jest, przestał za nią gonić, a jedynie się poddał, nie widząc już sensu niczego. Ona jednak wróciła, a z nią i brak obojętności, co do jej szafirowych oczu i niemal białych fal. Znów poczuł wszystko, czego unikał. Znów zaczął podążać za jej krokiem, choć powiedział, że więcej tego nie zrobi. Choć po jej wyjeździe się nienawidzili, ponownie zostali umieszczeni pod tym samym niebem. Nie mogli się unikać, a wystarczało jedno spojrzenie, aby znów w sobie tonęli. Jednak Cecilie kryła w pamięci coś, co mogło ich na nowo zrujnować, nie zostawiając już nadziei na ratunek dla ich cudownego uczucia. Mogła jedynie błagać świat, aby pozwolił jej kryć tę tajemnicę przez całe wieki, aby mogła wciąż być szczęśliwa. Czasami jednak nie można mieć wszystkiego, czyż nie?All Rights Reserved
1 part