W splotach życiowych przeciwności dwójka ludzi, na pozór skazana na inne związki, znajduje siebie w nieoczekiwanym miejscu - romantycznym Paryżu. On ma swoją narzeczoną, ona swojego narzeczonego, lecz los postanawia sprawdzić, czy ich serca potrafią posłać innym taktami.
Gdy obydwoje wyruszają do stolicy Francji, nie przypuszczają, co przyniesie im to spotkanie. Wieża Eiffla, kręte uliczki Montmartre, przytulne kawiarnie - wszystko to splata ich losy, choć obiecali sobie, że nigdy nie pozwolą uczuciom zapanować nad rozumem.
Wymieniając się numerami telefonów, wracają do swoich codziennych obowiązków, jednak niewinne wiadomości "dzień dobry" i "dobranoc" zaczynają mieszać w ich głowach. Ona, zmęczona awanturami z narzeczonym, decyduje się na odważny krok - opuszcza wszystko i wyrusza do Barcelony, by rozpocząć nowe życie. On, nie mogąc zapomnieć o wspólnych chwilach, postanawia przyłączyć się do niej.
Ich wspólne chwile nabierają tempa - romantyczne wieczory, długie spacery nad Sekwaną, a nawet wspólny wyjazd do jego rodzinnego domu. Niemniej jednak, ich niewinny romans staje się przeszkodą w jego związku narzeczeństwa.
Przed nimi dylemat - czy zaryzykować dla siebie nawzajem, czy też powrócić do swojego dotychczasowego życia? Ich wybory staną się kluczowym punktem ich życiowej podróży, kiedy będą musieli zmierzyć się ze swoimi najgłębszymi uczuciami i podjąć decyzję, która odmieni ich los na zawsze.
Melania Tchórznicka od zawsze była skryta i nieśmiała. Za bardzo. Jej matka powtarzała to za każdym razem, kiedy dziewczyna unikała jak ognia różnych sytuacji. Występy w akademii szkolnej były dla niej torturą, a egzaminy ustne istną katorgą.
Wszyscy zachęcali ją, żeby otworzyła się na ludzi, żeby więcej się uśmiechała, żeby nie uciekała w swój własny, odgrodzony wyobraźnią świat.
Prawie nikt nie wiedział, że Melania cierpiała na zdiagnozowaną fobię społeczną. Zresztą pewnie i tak nikt by jej nie uwierzył ani nie potraktował tego poważnie.
A szczególnie pewien surowy profesor, który nie miał zamiaru dawać nikomu taryfy ulgowej na swoich zajęciach.
Melania już od pierwszych dni na uniwersytecie miała więc przechlapane. Dosłownie i w przenośni.