- to mnie nie obchodzi, już postanowiłam, snape. zamierzam dołączyć do śmierciożerców.
- adelaide, nie możesz tego zrobić. jesteś gryfonką, oni cię nie zaakceptują...
- aha? więc uważasz, że to tylko przez fakt, iż jestem gryfonką, nie pozwalasz mi dołączyć do śmierciożerców?
- ... tak...
- czyli to wcale nie tak, że się o mnie martwisz?
słysząc ten przesłodzony, ironiczny głosik, severus nie wytrzymał. po korytarzu poniósł się huk, kiedy uderzył w ścianę, tuż obok głowy siedemnastoletniej blondynki.
- adelaide regulus peyton!
krzyknął, aż echo poszło. dziewczyna spoważniała, widząc błyszczące ogniki w oczach czarnowłosego mężczyzny. jego twarz była tak blisko jej, że aż czuła jego gorący oddech na swoim policzku. jak zawsze spoglądał na nią z góry, chociaż patrząc na to z drugiej strony, był w końcu dorosłym facetem, a ona jego uczennicą.
- nie każ mi się powtarzać, peyton. nie dołączysz do śmierciożerców.
wysyczał stanowczo, po czym odsunął się gwałtownie w tył, typowo dla siebie machnął z obrazą szatą, i dostojnym krokiem oddalił się, pozostawiając dziewczynę samą ze sobą.