Weszłam do jego gabinetu. Tak, tytoń było czuc już zza drzwiami. - Tu nie wolno palić. - odparlam ironicznie. Mężczyzna wziął drugiego papierosa, podpalił i przyłożył do ust, tak ze trzymał ustami dwa cygary. - Dwie na raz?- podniosłam brew. - Ciekawe czy pierdolisz tez dwie na raz. - prychnelam i usiadłam na krzesle na przeciwko jego biurka. - Uwazaj na słownictwo, panno Emilient. - uśmiechnął się sarkastycznie, a ja przerzucilam oczami.