Kiedy doszłam do części jadalnej połączonej z częścią kuchenną już totalnie mnie zamurowało. Pięknie ustrojony stół na nim świeczki rozsypane płatki róż i piękna zastawa. Było idealnie. Obok stołu stał mój mężczyzna z wielkim bukietem róż i dwiema torbami jedną większą a drugą mniejszą. Stałam w szoku patrząc się na niego i płacząc, Marcello podszedł do mnie i mnie przytulił. -Ej no mycha nie płacz- Powiedział mi we włosy.- hej popatrz się na mnie- Tak też zrobiłam popatrzyłam się na niego, a on swoimi dłońmi wytarł moje łzy i pocałował czule w czoło. - No nie płaczemy skarbie a tera proszę prezent odemnie. - Głupku nie musiałeś wystarczyła by kolacja i byłabym zachwycona, tak jak teraz chociaż teraz jestem jeszcze bardziej. - Powiedziałam uśmiechając się. - Trzymaj i nie gadaj, to nie podlega dyskusji. - powiedział stanowczo Marcello. ~~fragment z książki~~