Uchyliłam wieko kartonowego pudełka, w na dnie którego między misiami wetkniętą była lekko poszarzała lalka. Musiała mieć już dobre naście lat. Silikonowa brunetka przywdziała była w pożółkłą już suknię ślubną. To było najdroższe ze wszystkich akcesoriów dla lalek, tata sprowadził je z fabryki. Pamiętałam, jak koleżanki dawały mi słodycze, licząc, że wtedy będą mogły musnąć opuszkami palców wyjątkowy materiał. W ciemne włosy miała jeszcze wpięty welon zrobiony z chusteczki higienicznej. Leżąc na brzuchu na przedszkolnym dywanie planowałyśmy idealny ślub. Główną rolę grał Ken, który przy akompaniamencie westchnień lalek koleżanek kroczył do ołtarza. Dziś płakał ze wzruszenia. Uśmiechnęłam się nostalgicznie, gdy wyciągnęłam z pudełka różowy segregator z napisem „Dear Future Husband". Teczka pełna wycinek z gazet z ślubnymi inspiracjami, kwiaciarnianych ulotek, magazynów modowych i rysunków, była zapisem moich marzeń, które zostały przekreślone podpisem umowy mojego ojca z moim przyszłym mężem. Spojrzałam na wisząca na szafie suknię, obleczoną w ochronną folię. Mogłabym wybrać wymarzone kwiaty, zastawę, zespół, salę. Mogłabym zaśpiewać wierszem na środku kościoła najpiękniejszą przysięgę. skwitować małżeństwo najbardziej namiętnym pocałunkiem, ale nie jestem w stanie zrobić nic, by udawany ślub stał się autentyczny. Mam spędzić z tym mężczyzną resztę mojego życia, codziennie udając, ze kocham go nad życie, podczas gdy tak naprawdę zwyczajnie go nie znam. A mogłabym mieć prawdziwie kochającego męża, dla którego nie przejmowałbym się spóźnieniem do pracy. Wystarczy, ze poznalibyśmy się w pubie. Próbowałby mnie podrywać, a rano obudziłabym się w jego koszuli. Albo mogłabym poprosić go o ściągnięcie słoika z najwyższej półki w supermarkecie, a chwilę później on trzymałby w dłoni paragon, na którym zapisałam swóAll Rights Reserved
1 part