Zaczerpnięcie oddechu. Zaraz po nim popłynęły łagodne, dobrze wyważone słowa.
- Jestem jak twój cień, nie pozbędziesz się mnie, choćbyś chciał. Zawsze będę za tobą chodził, będę za twoimi plecami, a jeśli tylko mi pozwolisz - spojrzał błagalnie - będę też obok ciebie.
- Bardzo łatwo pozbyć się cienia. Wystarczy zgasić światło - wytknął mu Oliwier, sam nie wiedząc po co z nim dyskutuje. Chyba tylko po to, by nie dać mu satysfakcji z milczenia.
-Tak, to prawda - chłopak zdawał się być niewzruszony jego spostrzeżeniem. - Ale czy chcesz spędzić całe życie w ciemności? - jego oczy przebiły ciało Oliwiera; krył się w nich niewysłowiony mrok, inny niż ten wynikający z barwy. Mrok, który mógł się okazać gorszym od spędzenia życia w ciemności.
Szaleńczy śmiech i obłęd w oczach zakończyły wypowiedź stalkera. Stalker - tak, właśnie tym był ten chłopak. Oliwier wreszcie znalazł ten ostatni puzzel układanki - słowo, którego brakowało mu przez ten cały czas. Spojrzał na jego osobę, już wtedy wiedząc, że zapamięta ten obraz na długo.
Człowiek wyrusza w podróż, by coś odnaleźć, ale zwykle gubi się jeszcze bardziej.
Krótkie opowiadanie o pragnieniach, samotności i poszukiwaniu wewnętrznego spokoju.
Zakończone
queer | angst | 2023 | 6k słów