Wchodzę do restauracji, widzę że wszystko już jest przygotowane. -O tutaj jesteś. Mike obejmuje mnie ramieniem i prowadzi wgłąb pomieszczenia. Nie byłam przekonana czy powinnam tu przychodzić, ale teraz widząc te wszystkie szczęśliwe dzieci, nie żałuję. Światło było delikatnie przygaszone, w tle leciała cicho muzyka. Na stołach było mnóstwo jedzenia. -Banda snobów. Bev stanęła przede mną z plamą na sukience. -Co się stało? Była wściekła, ale jej mina była tak zabawna, że nie mogłam powstrzymać uśmiechu. -Jakiś baran wylał na mnie szampana. Przyłożyłam chusteczkę i delikatnie wciskałam ją w plamę. -Gdzie doktorek? -Poszedł po coś do picia. Rozejrzałam się, ale nigdzie nie mogłam go znaleźć. Beverly stanęła nagle jak wryta i prawie przestała oddychać. Wzrok wbiło w coś za mną. Właśnie miałam odwrócić głowę, kiedy.. -Nie odwracaj się. Teraz już poważnie się zmartwiłam. Chwyciła mnie za rękę i zaczęła ciągnąć mnie w przeciwnym kierunku. Nie mogłam się powstrzymać, musiałam się obejrzeć. I wtedy go zobaczyłam, stał tam, jak gdyby nigdy nic. Ubrany w dopasowany garnitur, z idealnie ułożonymi włosami, Drake. Posłałam przyjaciółce przerażone spojrzenie. Widząc to, pociągnęła mnie do korytarza. -Dobrze się czujesz? -Potrzebuje świeżego powietrza. Wyszłyśmy przed restaurację. Wzięłam kilka głębszych oddechów i poczułam, że mój mózg znowu pracuje. Bev podała mi papierosa. Drzwi otworzyły się ponownie, kilku mężczyzn wyszło przed knajpę głośno rozmawiając. Był z nimi Drake. -Nie zauważył nas, spokojnie. Odepchnęłam z ulgą. -Eva, wszędzie Cię szukałem. Gdy usłyszałam głos Mike'a, zbladłam. Nie mogę być chyba jedyną kobietą o tym imieniu. Pocałował mnie w policzek. -Musiałam się przewietrzyć. -Wszystko w porządku? -Tak, tak. -Możemy wracać? Skinęłam głową. Byłam już przy drzwiach, kiedy poczu