Oto kolejny... tomik mojej poezji. Tomik to oczywiście za dużo powiedziane. To po prostu kolejny zeszyt z moimi gryzmołami. Poprzedni obejmował spory okres czasu, a ten jest zdecydowanie mniej obszerny. Zawiera wiersze z czasu, kiedy już wkroczyłam w dorosłość. Jest to przełom, kiedy kończyłam szkołę średnią i rozpoczynałam studia. O rany, jak to widać... Po prostu śmiać mi się teraz chce czasem, jak wracam do tych utworów, z którymi dzieli mnie teraz dziesięcioletni dystans.
Byłam wtedy taka niedojrzała w pewnych kwestiach, choć w innych znowu nie... Czuję też dziwne ukłucie, takie bolesne, bo... gdzieś w głębi dalej jestem tą samą zagubioną, niedojrzałą dziewczyną, która tak usilnie chciałaby znaleźć własną drogę; która raz wmawia sobie, że jest dobrze, że da rady i może wszystko, by za chwilę zdołować się totalnie.
Może ktoś z Was odnajdzie siebie w tych wierszach? Choć może lepiej nie? W końcu pisałam je, by przelać dręczące mnie myśli na papier i choć na chwilę o nich zapomnieć. Zapomnieć o samotności, bo tak bardzo pragnęłam miłości.
W dość krótkim okresie powstało sporo utworów. Żałuję, że teraz już nie potrafię tak jak wtedy - pisać, żeby zapomnieć.