Walker miał dobre życie. Był Prezydentem klubu, wychował córkę na mądrą i silną kobietę... Miał też członków klubu, którzy oddaliby za niego życie. I on postąpiłby podobnie. Życie nie mogło być lepsze, prawda? A jednak Walker miał go dość. Ciągle poświęcał się innym. Gdy miał osiemnaście lat, musiał zająć się dzieckiem. Sam. W tym samym czasie zaczął także budować od podstaw klub. Teraz jednak Alice już go nie potrzebowała. Miała własną rodzinę i mężczyznę, który kochał ją nad życie. A klub? Od kiedy pozbył się zdrajcy, działał jak dobrze nasmarowana maszyna. Walker czuł się samotny i nieco niepotrzebny. Wszystko zmieniło się w jego czterdzieste czwarte urodziny. Kobieta, która dosłownie wpadła w jego życie, okazała się prezentem, którego nawet nie wiedział, że pragnął. Sylvie nie miała prostego życia. Nawet nie wiedziała, czym ono jest. Od lat marzyła, by uciec z miejsca, w którym przebywała, jednak gdy już to zrobiła, to nic nie wydawało się takie, jak sobie to wyobrażała. Jedynym stałym punktem okazał się dla niej mężczyzna, którego dopiero co poznała. Ale nawet będąc nieprzystosowaną do życia kobietą, wiedziała, że nie może nic do niego poczuć. Przecież związek czterdziestoczteroletniego mężczyzny i dwudziestoośmiolatki nie może przetrwać, prawda?