Eden Kodachi spowijała promienna ciemność. Choć jej imię - nieprawdziwe, sztuczne, nadane wyłącznie w celach rygorystycznych - nosiło miano po największej planecie Układu Słonecznego, niknęło w cieniu nazwiska rodziny Kodachich i zaprowadzało trwogę, jak gdyby jego synonimem była nędza, chaos lub śmierć. Choć Eden czyniła dokładnie to, co od wczesnego dzieciństwa namiętnie jej wpajano, nie zrodziła się w niej całkowita stanowczość z jaką powinna zgadzać się z dyktowaną doktryną jej ojca. Przywódcy Supernovy. Otrzymawszy wymagające zadanie, musiała przed samą sobą zdecydować jaką drogą zamierzała podążać, a do dyspozycji pozostało jej wyłącznie: dziesięć godzin, celne oko i Takashi Mitsuya o wcale nie tak przeciętnym umyśle, jak z początku sądziła. „ - Jowisz? - upewnił się, a na jego ustach zatańczyło rozbawienie. [...] - To takie zabawne? - spytałam, unosząc pretensjonalnie jedną brew. - Patrząc na to, że Jowisz jest w sumie największą planetą w Układzie Słonecznym to owszem, jest zabawne. - powiedział, patrząc na mnie i opierając się o biurko. - Och? Czyżby? - zmarszczyłam nos, krzyżując ręce. Takashi posłał mi zadziorny uśmiech, na którego widok mimowolnie poczerwieniałam. [...] - Bo jesteś niziutka. - skwitował, uśmiechając się złośliwie. - Przysięgam, jeszcze jedno słowo, a ci przywalę! " Fragment opowiadania. ✶ Opowiadanie typu: Takashi Mitsuya x Oc Żadne zdjęcia nie należą do mnie, podlegają wyłącznie mojej obróbce. Świat Tokyo Revengers należy do Ken'a Wakui.