Stormy - jej dar był przekleństwem, który ściągnął na nią niewyobrażalne cierpienie. Widziała potwory w ludziach i ludzi w potworach.
Oczy tego mężczyzny obiecywały jej śmierć, a oczy wilka piekło. Otoczona przez największe stado wilkołaków, musi stawić czoła najpotężniejszemu alfie na świecie. Potomkowi Białej Wadery.
Carter Boderic- to bezwzględny przywódca stada wilkołaków. Obarczony dziedzictwem, które dla niego stanowi prawo, zjednoczył wszystkie stada, budując potęgę, z którą muszą liczyć się inni zmiennokształtni. Zmienił stare prawa, poza najważniejszym prawem, prawem czystej krwi. Nie wierzy w posiadanie bratniej duszy, bo od setek lat żaden z jego przodków nigdy jej nie spotkał. To przekleństwo Białej Wadery, którą zabił jego przodek.
Jak wiele będzie w stanie poświęcić, gdy jego dusza znajdzie swoje lustrzane odbicie w pięknych chabrowych oczach człowieka?
Uwaga!
Książka jest wytworem mojej wyobraźni i nie wyrażam zgody na kopiowanie w jakiejkolwiek postaci
Kategoria wiekowa: +18 (seks, przemoc, wulgarny język). Treść nieodpowiednia dla wrażliwych czytelników.
- Chyba już - powiedział w końcu, kciukiem lekko głaszcząc moją wargę. - Boli?
- Może troszkę - przyznałam schrypniętym głosem. Odchrząknęłam. - Dziękuję.
Wpatrywał się w moje usta. Nie byłam w stanie zaprotestować, gdy jego twarz była coraz to bliżej mojej. A gdy nasze usta się spotkały... Przeszedł przeze mnie prąd podniecenia i pożądania, jakiego jeszcze nigdy wcześniej nie czułam. A był to prosty, delikatny pocałunek.
Zaskoczyłam samą siebie. Oddając pocałunek. Jemu chyba spodobało się to, że nie jestem obojętna i przejechał ostrożnie językiem po mojej wardze, a ta w natychmiastowym tempie przestała tak bardzo boleć.
- Brian - szepnęłam, kładąc dłoń na jego karku i wplatając palce w jego loki.
Przedłużył pocałunek, a przez mój umysł nie przetoczyła się chociażby jedna myśl, aby zaprotestować. W końcu jednak skończył pocałunek, a ja westchnęłam błogo w jego usta.
- Widzisz? - spytał z uśmiechem.
Zdziwiłam się.
- Co?
- To dowód na to, że zakochani nie potrzebują nieustannie rozmowy - przypomniał swoją tezę.