-Steve-zaczął Lucas -wiesz, że cię lubimy, prawda? Harrington miał ochotę parsknąć śmiechem, jednak łagodny ton Sinclaira przekonał go, żeby lepiej tego nie robić. Wyraz twarzy chłopca idealnie ukazujący się w tylnym lusterku również nie wskazywał na to, że Lucas zamierza opowiedzieć żart. -Eee, jasne?- bardziej zapytał, niż odpowiedział ściskając kierownicę. -I wiesz, że nic nie wpłynie na to, że będziemy lubić cię mniej.- Dustin przejął pałeczkę. Usiadł prostu, aby być bliżej Harringtona. Brunet był zajęty patrzeniem na drogę, lecz czuł wzrok Hendersona, wypalający mu dziurę w policzku. -No chyba, że zabiłbyś kogoś- wypalił Mike, ściskając ze sobą kolana.- wtedy już nie lubiłbym cię. Steve znów podniósł wzrok na lusterko wsteczne, aby ujrzeć w nim odbicie chłopca. Pozostała trójka patrzyła na Wheelera tym samym zirytowanym wzrokiem zmieszanym z dezaprobatą. -Przestańcie owijać w bawełnę!- wrzasnęła Erica.- Steve, jesteś gejem czy nie?