W powietrzu unosił się ostry zapach świeżo rozchlapanej krwi, gdy kolejny głupiec został zniszczony przez ostrze niepokonanego różowowłosego boga. Za każdym razem, gdy ktoś odważył się stawić mu czoło, natychmiast został zniszony. Za każdym razem bóg zabijał, dzgał, atakował. Niekończąca się rutyna, nieustanny krąg, zawsze taki sam. lecz, zadna z tych rzeczy nigdy nie sprawila ze bóg by sie chocial odrobine spocił. Polska wersja mojego fanfika na ao3 o tej samej nazwie.