-- Ty i honor... - przerwał, opuszczając pogardliwie wzrok, w geście wymuszonego, teatralnego niedowierzania - Wy, Rosjanie, nie macie honoru - dodał, spoglądając Mi głęboko w oczy -- Zbyt mało o nas wiesz. Zbyt mało - odpowiedziałem morderczym, majestatycznym wzorkiem, wkładając do ust ostatniego papierosa - Gdy daję słowo, choćbym miał paść, zrobię wszystko by stało się tak, jak powiedziałem. Na tym polega honor -- Mocne słowa jak na kogoś, kto ma na swoim sumieniu niewinne dziecko - odparł, puszczając w moją stronę chmurę siwego, gęstego dymu -- Dziwne. Nigdy przedtem nie widziałem aby "niewinne dziecko" mierzyło do mojego brata z broni palnej. Widocznie czasy się zmieniają - rzuciłem z niekrytą pewnością siebie, próbując zamaskować przeszywający strach, nurkujący w moich trzewiach niczym drut kolczasty -- Wszystko idzie do przodu przyjacielu. Jednak niektóre rzeczy muszą pozostać na swoim miejscu - powiedział, niepokojąco zbliżając się w moim kierunku Jego twarz znalazła się zbyt blisko. Czułem jego oddech, czułem jego odrażającą duszę, która gniła w środku. Opary rozkładu człowieczeństwa z tej odległości uderzały tak wyraziście, tak bezrefleksyjnie. Szmaragdowe, schowane głęboko w czaszce oczy rzuciły na Mnie swą groźbę niczym zardzewiałe kule. Chropowata, pełna blizn twarz miała być widocznie materiałem dowodowym. Miała uprawdopodobnić słowa, które zaraz powie. -- Nie obchodzą Mnie wasze szczeniackie porachunki. Możecie robić co chcecie, nawet wyrzynać się jak zwierzęta na ulicach. Nasze interesy mają pozostać nietknięte - powiedział o wiele niższym, brutalniejszych głosem -- Twoje groźby nie robią na Mnie wrażenia - skłamałem, potęgowały jedynie siłę imaginacji, zaburzających moją zdolność oceny sytuacji -- Grozić mogą sobie zwykli bandyci, a my jesteśmy poważnymi ludźmi. Zależy nam przecież na dobru: naszym, naszych rodzin, bliskich
9 parts