Zepsute światła, zatłoczone ulice, zgniecione papierosy lub puste uśmiechy. Po co to komu, myślała dwunastolatka, wyglądając przez szkolne okno po chwili skanując wzrokiem całe pomieszczenie.
„Nic się nie zmieniłaś!" Zaśmiała się kobieta. „Szczerze mówiąc, myślałam, ze przejdzie ci ten wymyślony stan...Nadal jesteś młoda, odnajdziesz się w życiu. Spróbuj wyjść do ludzi, właśnie póki jesteś młoda, potem na starość będziesz żałować jeśli teraz nie spróbujesz!"
„Spierdalaj."Odpowiedziała sucho Ski mając dość gadek dawnej nauczycielki. Wystarczyło jej fakt, ze nasłuchała się jej polowe swojego życia, teraz mając 25 lat wolałaby grzecznie się wycofać. No może trochę nie grzecznie. „Oh?" Spojrzała w szoku na dziewczynę, która odepchnęła ja delikatne wracając do robienia zakupów.
Nic nie jest dobre, ani ciekawe. Po co ma zajmować czas chodzeniem i poznawaniem nowych pustych ludzi? Przeszło przez umysł. Nie wszyscy jednak tak myślą, studentka właśnie szykowała się na imprezę u przyjaciółki, słuchając muzyki tańcząc do niej ciałem. Nie obchodziła ją w jakimś stopniu miłość, chociaż wiedziała, że i tak ją zdobędzie. Nie wiedziała tylko tego. „Ona?"
Valentina w wieku 16 lat przeprowadziła się z Lynwood do Los Angeles.
Pewnie zapytacie dlaczego? Mianowicie, przez tak zwanego stalkera. Dziewczyna była w nieodpowiednim miejscu i czasie. Od tego czasu dostaje tajemnicze listy i bukiety swoich ulubionych białych róż. Po pewnym czasie jej ojciec znalazł jeden z listów, o których miał się nie dowiedzieć. Dziewczynie znów mocno się oberwało. Po tym ojciec dziewczyny zarządził przeprowadzkę zważając na swoją reputacje. Dziewczyna nie miała nic do gadania, bo wiedziała że jeżeli tylko spróbuje się sprzeciwić, mocno oberwie od ojca.
Takim sposobem Valentina znalazła się w Los Angeles. Jej ojciec został tu jednym z najlepszych prawników. Stał się jeszcze bardziej wymagającym od swojej córki, a i tak był wcześniej już bardzo wymagający. Od przeprowadzki minęły dwa lata, przez ten czas nic związanego z jej stalkerem się nie działo. Valentina miała cichą nadzieje, że to wszystko się skończyło i że to wszystko, to tylko przeszłość. Jednak jej cicha nadzieja znikła, gdy pewnego dnia po powrocie do domu, na biurku w jej pokoju znalazła list bez nadawcy i bukiet jej ulubionych kwiatów.
Dalszych losów bohaterów dowiecie się już niedługo😊
(Oczywiście nie jestem jakąś wybitną pisarką, a ta książka to tylko moja wyobraźnia., więc mogę popełniać błędy za które z góry przepraszam.)