Nie ma osoby, która nie słyszałaby o nazwisku Dazai Osamu. Ta osobistość znana jest na całym świecie ze swoich zasług, jego książki sprzedawały się w nakładach setek tysięcy, wystąpił w niezliczonej ilości wywiadów i jest uznawany za współczesnego Szekspira. Od zawsze jednak Dazai'a bardziej ciągnęło do sztuki, niż do literatury. Już na wczesnym etapie życia na każdym kroku słyszał, że nie powinien iść w tym kierunku, że zmarnuje swój pisarski talent. Powoli odpuścił sobie płótno i skupił się na kartce. Wszystko, co wychodziło spod jego ręki było wypełnione po brzegi emocjami, wkładał w to co robił całą swoją duszę - a ta, cóż, nie była porośnięta kolorowymi kwiatami. Często mężczyzna uważał pisanie za swego rodzaju syzyfową pracę, która nie ma najmniejszego celu i powołania. Zawsze, gdy trapiły go myśli egzystencjonalne związane z jego karierą, chodził do galerii sztuki. Liczył na znalezienie tam inspiracji. Do tej pory nic nie przykuło jego uwagi, wszystko jednak się zmieniło gdy zobaczył ten jeden obraz..
Czy jedno dzieło będzie w stanie sprawić, że w Osamu obudzi się dusza artysty i jego praca nareszcie będzie wypełniona pasją?
A może po prostu przejdzie obok obrazu obojętnie?
Zapraszam do ciekawej lektury..
"-A więc zwiałeś?- rzucił milioner, posyłając chłopcu oskarżycielskie spojrzenie, którego ten nie mógł zobaczyć. Peter znów wzruszył ramionami, zaciskając usta- jesteś tu sam?- spytał Tony. Uznał milczenie młodszego za odpowiedź twierdzącą- a to? To twoje?- wskazał na laptop. Brunet kiwnął niepewnie głową. Czarnowłosy przez chwilę wpatrywał się w chłopca w oniemieniu. Laptop należał do niego. Laptop, z którego ktoś obrabował banki z kilkudziesięciu tysięcy dolarów, włamał się do bazy Tarczy i napisał obraźliwe maile do dyrektora największej organizacji antyprzestępczej na świecie, należał do czternastoletniego chłopca.
-Ukradłeś go- oznajmił bezceremonialnie milioner.
-Nie!- warknął natychmiast Peter. Tony zaśmiał się cynicznie, kręcąc głową.
-Pakuj się- rozkazał, odsuwając się od rzeczy chłopca.
-Niby dlaczego?- rzucił chłopiec, splatając ręce na klatce piersiowej. Tony wypuścił głośno powietrze.
-Pakuj się, albo to wszystko tu zostaje. Bo ty na pewno nie możesz tu zostać. I nie dyskutuj- powiedział, gdy zobaczył, jak młodszy otwiera usta- oboje wiemy, że nie masz ze mną szans."