„Na sto bitew nigdy nie wygrasz tej jednej." Mija rok od wydarzeń rozgrywających się w SVSSS. Shen Qingqiu otrzymuje zaproszenie na uroczystość zaślubin Shang Qinghua i Mobei-Juna. Zagrożenie zdaje się całkiem zniknąć z jego otoczenia, jednak największa burza rozgrywa się w głowie głównego bohatera. Na wierzch wychodzą dotychczas skrywane przez niego emocje. System odzywa się po długich miesiącach uśpienia i ani trochę nie przypomina swojej wcześniejszej wersji. Mało tego - pewna osoba wyprowadza Shena z dawnego piekła, a ktoś inny otwiera drzwi na całkiem nowy rozdział jego życia. Jak Shen Qingqiu poradzi sobie w historii napisanej na nowo i jaką rolę odegra jego shidi - Liu Qingge? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Uwaga! Ten fanfik wychodzi poza kanon, zostaje tu przedstawiony ship LiuShen. Dlatego proszę o podejście do tego z pewnym dystansem, ponieważ nie mam na celu zirytowania fanów BingQiu, a jedynie chciałam napisać historię alternatywną, która wynika z moich przemyśleń. Oczywiście możecie się z nimi nie zgadzać, jednak mimo wszystko liczę na kulturę w komentarzach. Pozostaje mi tylko zaprosić Was do czytania! ^^ Okładka została w całości wykonana przeze mnie.