Kompletnie różni. Bardzo podobni. Hermiona i Draco zawsze rywalizowali o wszystko- wyniki w nauce, najbezczelniejsze odzywki i punkty domów, ale gdzieś pomiędzy ich wzajemną niechęcią i ciągłą potrzebą postawienia kropki nad „i" wytworzyła się strefa porozumienia zwana „biblioteką". Przez kilka godzin w ciągu dnia zawieszali topór wojenny. Hermiona nie miała pojęcia, że powodem tego rozejmu były jej dwa pieprzyki na żuchwie, wprowadzające jej rywala w stan pomiędzy kompletnym otępieniem a szaleństwem. „Nie wiedział o czym mówi z takim zapałem, ale zauważył, że jej nos marszczy się w charakterystyczny sposób a piegi wyryte w karmelowej skórze połyskują delikatnie w letnim świetle- zupełnie tak jak wtedy gdy pierwszy raz nazwał ją szlamą. Uśmiechnął się ponuro sam do siebie odchodząc w głąb korytarza, bo słońce i księżyc nigdy nie staną ze sobą na równi, nie ważne z jakiej odległości księżyc będzie podziwiał słońce i rozpływał się w jego cieple"