Ma dusza jest martwa od wieków Lecz oddycham, drogi człowieku Wstaję i chodzę codziennie Funkcje życiowe niezmienne Mój puls, wciąż nie ustaje Serce biję, choć złamane Więc tak ja, sobie czasami Umieram między wersami Żyję, lecz już nie całkiem Piszę, duszy ostatkiem Ma poezja jest martwa Niczym kartka rozdarta Konają wszystkie słowa A ja nie jestem gotowa Żeby pokazać publicznie Te moje wytwory liryczne Wiem, że są one kalekie Do ideałów dalekie I takie.. no.. nieokrzesane Jakby z kawałków, składane Jakby z drobinek, sklejone Lecz ja czuję, że są moje