Kolejna książka quackbur, pierwsza przyjęła się naprawdę wspaniałe za co dziękuję i wiele osób pisało,że nie chce by to był już koniec i że z chęcią przeczyta kolejna, podobną opowieść za co również dzięki.
Quackity to ten stereotypowy popularny dzieciak, o bogatych rodzicach, mieszkający w wielkim domu , w którym urządzał imprezy.
Któregoś dnia wdaje się w bójkę na szkolnym korytarzu i za karę zostaje skazany na pomoc w szkolnym wolontariacie, którego przewodniczącym jest wysoki brunet, który zdaje się przykuć jego uwagę.
Szybko coś co miało być karą dla czarnowłosego przeradza się w entuzjazm i radość na myśl o kolejnym spotkaniu wolontariatu, jednak by utrzymać swą reputację na początku wyrzeka się nowego uczucia jakby tysiąca motyli w brzuchu na myśl o pomocnym, miłym brunecie.
Jak potoczy się dalej jego los? Czy z tej ,,kary,, wyniesie naukę czy może coś więcej, naprzyklad potencjalnie okazję do odkrycia siebie i poznania nowych uczuć, których próbował się wyzbyć przez lata, by pozostać na szczycie, w końcu uczucia to przeszkoda, gorzej jak przeszkody nie da się pokonać lub nie chce się...
TW:
smut( możliwe, nic nie obiecuje)
wulgarne słownictwo
krew, drastyczne sceny (typu bójka)
POMYSŁ JEST ORYGINALNY, SAM NA NIEGO WPADŁEM. OKLADKA NIE MOJA!!!
The door opened, and you were faced with a young man about your age. He filled the whole doorframe with his height, though he was kind of lanky looking. A few brown fluffy curls stuck out from underneath his beanie, and he wore glasses, looking down at you.
"Oh, you are rather tall." You said, the words slipping out of you before you could stop yourself. You clamped your mouth shut before the rest of the thought could slip out as well - he was rather fit, too.
He blinked quizzically. "Um, sorry?"