-Ktoś zgasił światło.
-Tak. To znaczy, że coś musiało się stać Martinowi.
-Mart umarł.
-Nie umarł, ale coś jest zdecydowanie nie tak. Dajcie mi się skupić.
-Nikt mi, do stu kozłów, nie będzie mówić co mam robić!
-Cóż, już niedługo już nic nie będziesz MÓGŁ robić, bo...
-Bo konie mogą mieć rację. Martin umiera i tylko my możemy go utrzymać przy życiu.
-Konie to my.
Pisarz w sile wieku zapada w śpiączkę. Wewnątrz jego głowy wszystkie postacie jakie kiedykolwiek stworzył jednoczą się, aby za wszelką cenę utrzymać go - i tym samym siebie - przy życiu.
****
korekta i okładka @nvriver