Czyż to nie ironia losu, że moi rodzice nazwali mnie Hope? Musieli być wówczas w bardzo dobrym nastroju, albo po prostu kiedy mnie ujrzeli zrozumieli, że jedyne co im pozostało to nadzieja. Nadzieja na to, że kiedyś rozkwitnę niczym najpiękniejszy kwiat. Ja na szczęście nie mydliłam sobie oczu marzeniami niemożliwymi do spełnienia zaś oglądając bajkę o brzydkim kaczątku śmiałam się wniebogłosy dając tym samym upust swojej frustracji. Jestem Hope i jestem pewna, że rozpoznałbyś mnie na ulicy. Już wymieniam kilka znaków rozpoznawczych... Okulary wielkości denek od słoika, aparat, który błyszczy przy każdym uśmiechu oślepiając wszystkich wokół i brązowe kosmyki , których ujarzmienie graniczy z cudem. Nie powinnam, a jednak wspomnę dla lepszego efektu o super brzydkiej grzywce, która miała odciągać uwagę od wielkich okularów, a stała się jedynie dopełnieniem mojej brzydoty. Muszę przyznać, że nawet w moim wyobrażeniu wygląda to o niebo lepiej niż w rzeczywistości. Jestem Hope, mam dobre serce i głowę wypełnioną cyferkami jednak zerowy poziom nadziei na to, że ktokolwiek dostrzeże we mnie choćby maleńką cząsteczkę piękna. Bez oszukiwania samej siebie krążę wśród nowojorskich ścieżek świadoma swojego wyglądu i pogodzona z losem. Mam zamiar wykorzystać zdobytą na studiach wiedzę i znaleźć pracę w zawodzie, który da mi spełnienie. No, będzie to trudne, bo na mój widok każdy ucieka w popłochu, ale muszę spróbować, prawda?All Rights Reserved
Czyż to nie ironia losu, że moi rodzice nazwali mnie Hope? Musieli być wówczas w bardzo dobrym nastroju, albo po prostu kiedy mnie ujrzeli zrozumieli, że jedyne co im pozostało to nadzieja. Nadzieja na to, że kiedyś rozkwitnę niczym najpiękniejszy kwiat. Ja na szczęście nie mydliłam sobie oczu marzeniami niemożliwymi do spełnienia zaś oglądając bajkę o brzydkim kaczątku śmiałam się wniebogłosy dając tym samym upust swojej frustracji. Jestem Hope i jestem pewna, że rozpoznałbyś mnie na ulicy. Już wymieniam kilka znaków rozpoznawczych... Okulary wielkości denek od słoika, aparat, który błyszczy przy każdym uśmiechu oślepiając wszystkich wokół i brązowe kosmyki , których ujarzmienie graniczy z cudem. Nie powinnam, a jednak wspomnę dla lepszego efektu o super brzydkiej grzywce, która miała odciągać uwagę od wielkich okularów, a stała się jedynie dopełnieniem mojej brzydoty. Muszę przyznać, że nawet w moim wyobrażeniu wygląda to o niebo lepiej niż w rzeczywistości. Jestem Hope, mam dobre serce i głowę wypełnioną cyferkami jednak zerowy poziom nadziei na to, że ktokolwiek dostrzeże we mnie choćby maleńką cząsteczkę piękna. Bez oszukiwania samej siebie krążę wśród nowojorskich ścieżek świadoma swojego wyglądu i pogodzona z losem. Mam zamiar wykorzystać zdobytą na studiach wiedzę i znaleźć pracę w zawodzie, który da mi spełnienie. No, będzie to trudne, bo na mój widok każdy ucieka w popłochu, ale muszę spróbować, prawda?