Od zawsze, prawie każdemu wpajano jak postępować, by uniknąć problemów, albo by zważać na swoje znajomości by nie popaść w te toksyczne, albo mające na nas zły wpływ. Jednak czy życie też nie składa się z przypadkowych zdarzeń albo spotkań, nawet tych starych znajomych po latach rozłąki? Czy "warto płakać nad rozlanym mlekiem" czyli czy warto żałować wszystkich czynów, których przecież nie da się cofnąć? Jednak czy te przypadkowe spotkania, nie wpływają na nasze życie mniej, niż ból po dokonanym?