od swoich narodzin miał tylko jeden cel, powołanie - bronić Konohy i umrzeć za nią.
Nie potrzebował niczego prócz cienia, który był jego najlepszym przyjacielem (no, może zaraz po tym wielkim lisie który żył gdzieś z tyłu jego głowy. Choć nie był pewny, czy nie był to po prostu wytwór jego czteroletniego głupiego móżdżka, który przywarł do niego właśnie jak własny cień).
Sam był odcieniem szarości skrywającym się w ciemności, jego garderoba nie znała koloru innego niż czarny.
Tak właśnie był nazywany przez dowódcę, jak i swoich sprzymierzeńców. Shēdo, choć często też Kinoko, czy po prostu Kitsune. Najbardziej pasował mu jednak Cień, był jego odzwierciedleniem. On przecież nie był demonem ani lisem. Choć cała wioska, którą miał chronić próbowała mu to wpoić, wbrew wszystkiemu nie uważał się za idiotę, więc nie miał zamiaru wierzyć w takie bajki.
Kurama też nie. Bo on przecież nie istniał, był tylko w jego głowie.
Shēdo też często chciał po prostu przestać istnieć jednak nie było mu to dane, wytwór jego wyobraźni skutecznie udaremniał mu wszystkie samo destrukcyjne plany.
A Danzō-sama na pewno ukatrupił by go, gdyby znów próbował zrzucić się z głowy jednego z hokage.
Może dlatego wylądował właśnie teraz na dywaniku u trzeciego?
Choć nie był głupi, nie wiedział.
☆
Shēdo - w dosłownym tłumaczeniu oznacza 'odcień' a nie cień, ale jako imię pasowało mi to bardziej niż 'kage'
Kinoko - dziecko demona
Kitsune - lis
Nie spodziewajcie się niczego oryginalnego, kolejny fanfik z Naru który zostaje wyjebany z ANBU i wysłany do użerania się z dziećmi w akademii......
Wiktoria Ostrowska jest siostra Wiiko, influencerki z ekipy dresscode. Zwyczajna nastolatka wkroczyła w świat rapu dzięki jednej imprezie. Czy jej wielkie niebieskie oczy wystarczą aby rozkochać w sobie rapera, który ma obsesje na punkcie niebieskiego i liczby 47?