Moje piękne dzieło opowiadane od strony dżentelmenów z Metalliki, których perfekcyjny spokój w postaci bestroskiego życia niespełnionych muzyków został przerwany przez pewną dziewczynę o zielono-turkusowych lub też jak dla niektórych piwnych oczach. Przywołuje ona ich do porządku, ale droga do sławy jest przepełniona łzami, potem i... miłością. Pisałam to dawno, ostatnio przeglądałam swój antykwariat i natknęłam się na to dzieło, spodobało mi się, zapewne będę kontynuować jak ktoś w ogóle się tu zjawi, będzie kiedyś korekta. Ignorujcie te kropki i przecinki których mała ja nie wiedziała jak używać.