Sabine Sanderson wiedziała, że jest wyjątkową czarownicą. To znaczy, wiedziała, ale nie do końca przyswajała tę wiedzę. Po wszystkim, co się wydarzyło na jej piątym (pierwszym) roku nauki w Hogwarcie, dziewczynę zaczynają prześladować koszmary. Ma krew na rękach Victora Rockwooda, jak i wielu innych czarodziejów, czarownic i stworzeń. Antyczna magia, którą wchłonęła, nie jest do końca przez nią opanowana i kto wie, do czego może to doprowadzić.
Sebastian Sallow nie może pogodzić się z tym, co zrobił swojej rodzinie. Zaczął nałogowo palić wynalazki z domu Hufflepuff, które chociaż odrobinę uspokajają jego myśli. Na Anne nadal ciąży klątwa, jego przyjaźń z Ominisem wisi na włoski, a uczucia do Sabine, z początku przyjacielskie (tak mu się przynajmniej wydawało), zaczęły wywiercać mu dziurę w brzuchu. Tylko kompletna szajbuska pokochałaby chłopaka, który ma problemy z gniewem i zamordował własnego wuja, prawda?
_________
Jest to historia trudnej miłości nastolatków, którzy zmagają się nie tylko z problemami młodzieńczymi, ale też tymi ze świata dorosłych i doświadczonych czarodziejów. Wydarzenia mają miejsce po zakończeniu fabuły z Hogwarts Legacy. Pobocznymi postaciami będą znani nam uczniowie, m.in. Ominis, Poppy i Garreth. W opowiadaniu wystąpią przekleństwa, przemoc i mogą się pojawić też drobne sceny erotyczne.
- Skąd wiesz? - Wykrztusiła wreszcie, po pięciu minutach pustego wgapiania się we mnie. Miała duże orzechowe oczy poplamione jasną zielenią. Były hipnotyzujące.
- Ty tego nie czujesz? Mój zapach na ciebie nie działa? Nie masz wrażenia słabości, przekonania, że musisz być przy mnie?
Odsunąłem się, uświadamiając sobie, że wciąż zaciskam dłonie na jej kruchych ramionach. Była wychudzona, sweter wisiał na niej jak na wieszaku. Bałem się pofolgować własnym emocjom w obawie, by nie zrobić jej krzywdy - tak nie powinno być. Wilk powinien być silny.
- Gdy spotykasz Mate, doskonale zdajesz sobie z tego sprawę.
Dziewczyna odsunęła się ode mnie jeszcze o kilka kroków. Ciężko usiadła na kanapie, którą wcześniej to ja miałem nieprzyjemność zajmować i objęła się ramionami. Dlaczego wydawała się przy tym taka załamana?
W końcu ku mojemu wielkiemu zdziwieniu parsknęła krótkim, trochę histerycznym śmiechem.
Parsknęła śmiechem!
- Bardzo ci współczuję - rzuciła. - Ty chyba naprawdę nie wiesz kim jestem.