Gdy dowiedziałam się, że będzie we Wrocławiu omal nie zemdlałam.Tak strasznie chciałam go zobaczyć.Tego, który jako jedyny potrafi mnie rozśmieszyć. Tego, który jako jeden z niewielu wywołuje uśmiech na mojej twarzy.Tego, który daje mi energię i siłę do działania. Bałam się, nawet nie wiecie jak się bałam. Ale ktoś, kiedyś powiedział mi, że marzenia których nie spełniamy nie są nic warte.Te słowa bardzo utkwiły mi w pamięci, dlatego zdecydowałam się to zrobić.
To był totalny impuls.Wsiadłam do pierwszego lepszego pociągu i pojechałam do Wrocławia.Gdy dotarłam na miejsce ON już tam stał, a wokół niego rzesze fanek.Wtedy straciłam całą nadzieję.Nie było mowy żeby się między nimi przecisnąć.Po prostu było ich za dużo. A ja chciałam tylko zobaczyć jego uśmiechniętą twarz. Czy to naprawdę tak wiele ?!
I wtedy zrobiłam coś na co nigdy wcześniej bym się nie zdecydowała.Krzyknęłam: "Jasiu! Kocham Cię!" Nagle spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Odwzajemniłam uśmiech, odwróciłam się i odeszłam. Tak po prostu, bez słowa. Moje marzenie się spełniło.Nie oczekiwałam niczego więcej.