Kiedy myślisz, że po wielkiej bitwie z Ranrokiem nadchodzi czas spokoju i odpoczynku, nawet nie wiesz, w jakim wielkim błędzie jesteś. Vivien Clarity chcąc uchronić ukochanego przed śmiercią, uczy się jednego z potężniejszych zaklęć i cofa czas, wracając do jednego punktu, gdzie musi przyjąć na siebie Cruciatusa, jakby było to karą za jej czyny. Przeżywa wszystko znów, chcąc ocalić Sebastiana, tym samym narażając siebie. Nie jest już wesoła, nie jest szczęśliwa, nie jest dawną sobą. Liczy się tylko jeden cel, który ma zamiar osiągnąć różnymi sposobami. Niekoniecznie etycznymi.