Strach, czy może i rodzaj przyjemności. Co było lepsze dla Harper? Emocja, która pozbawiała ją racjonalnego myślenia, czy też emocja, która dawała jej radość, jaką zawsze chciała poczuć? Nasza bohaterka za bardzo zaufała jednej pewnej innej rzeczy, przez co jej własny narkotyk, był dla niej trucizną, ale i lekarstwem. On stał się jej cichym pragnieniem i uzależnieniem. Archer Kane. Człowiek, który sprowadził ją na dno, ale i podniósł o własnych siłach. To on miał na jej punkcie obsesje, od bardzo dawna. To on, chciał, aby Harper miała dość i się poddała, wtedy łatwo mógłby wygrać. Był jej narkotykiem, a ona jego dziką obsesją. To nie mogło się skończyć dobrze. Ich koniec był inaczej zaplanowany, bardziej zaskakujący.