"Uniosłam wzrok i spojrzałam na swoje odbicie. Zobaczyłam to samo co zawsze. Oczy, które w wielu ludziach budziły odrazę i we mnie również zaczynały. Lewa tęczówka była intensywnie zielona, natomiast powierzchnię drugiej dzieliły dwa kolory. Błękit mieszał się z bursztynem w prawie równej pionowej linii. Nie widziałam w tym nic nadzwyczajnego. Uniosłam zmarnowany wzrok na odbicie bruneta i po raz kolejny dzisiaj nasze spojrzenia się skrzyżowały. Z jego spojrzenia biła ogromna siła i nadzieja. Zamrugałam i przyjrzałam się bardziej. Chłopak milczał, czekając aż moje myśli zbiorą się w jedną całość i wtedy dostrzegłam coś ciekawego. Bursztynowy kolor zlał się w jedno. Odcień był identyczny, a jeszcze nie dalej niż pół godziny temu stwierdziłam, że ten kolor należy do wyjątkowych. Otworzyłam lekko usta, nie do końca dowierzając, jak szybko chłopakowi udało się wpłynąć na moje postrzeganie. Pochyliłam się, by spojrzeć z bliska na moje oczy. [...} - Masz rację... - szepnęłam. - Nie wierzyłam, że kiedykolwiek zobaczę w nich coś więcej... - Czas na przywrócenie ci wiary. - uśmiechnął się ciepło i założył kosmyk włosów za moje ucho. - Jesteś wyjątkowa i jeszcze nieraz się o tym przekonasz. Tylko daj sobie czas na zaakceptowanie siebie."