Nie istniała róża bez cierni. Bo nawet po ich usunięciu pozostawał ślad. I takie znamiona nosiła dusza Gabrielle Bishop, która powoli usychała. Rozpadała się na kawałki, a nikt nie potrafił ich pozbierać i złożyć w kompletną całość. Bo taka czuła się Gabrielle - zwyczajnie niekompletna. A z drugiej strony Bishop rozgrywała wybitną grę pozorów, których nikt nie zdołał przejrzeć. Do czasu, aż w bibliotece uchyliła rąbek panującego w jej głowie chaosu, znajdującego odzwierciedlenie w spojrzeniu Gabrielle. Wyrażało ono wówczas ocean burzliwych emocji, które dostrzegł zafascynowany Alexander. Został oczarowany spojrzeniem Bishop, bo nigdy wcześniej nie widział, by ktoś tak zręcznie oszukiwał z pomocą oczu. Dlatego Gabrielle została jego partnerką przy pracy semestralnej z literatury, a wznoszone przez nią mury sukcesywnie zaczęły opadać, aby na końcu runąć i obnażyć prawdziwe oblicze Gabrielle Bishop, skrzętnie ukryte pod wielowarstwowymi maskami.